czwartek, 2 marca 2017

Vermont Sourdough - podejście numer dwa!

Gdy kilka miesięcy temu zabrałam się za Vermonta, jego realizacja szybko podciąła mi skrzydła. Chleb nie wyrósł, jak sobie życzyłam, a następnego dnia był "sklapciały", nadający się tylko do grzankowania, a i tak nie nawet w połowie tak smaczny, jak się spodziewałam. Wiedziałam, że coś zrobiłam źle. Przecież to najsłynniejszy chleb na świecie! Prawdopodobnie winą można obarczyć mąkę. Ale i pewnie moją niecierpliwość, jeśli chodzi o czekanie na wyrośnięcie ciasta. Tym razem przygotowałam się porządnie, no i mój trud został wynagrodzony.

Potrzebuje czasu, jak każdy dobry chleb. Musi wyrosnąć, nie ma mowy o przeciągach, dorzućmy jeszcze trochę cierpliwości i pamiętanie o składaniu chleba - to bardzo istotne. Przepisów jest w internecie mnóstwo, ja korzystałam z Trufli, która mnie nigdy nie zawiodła, a dodatkowo błyskawicznie odpowiadała na pojawiające się co jakiś czas wątpliwości, za co jej bardzo dziękuję.

Z podanego przepisu otrzymamy dwa spore bochenki, ja jeden zamroziłam i teraz się nim raczę właśnie. Bo Vermont mrozi się pięknie, nie bójcie się tego!



Ten wzorek po lewej to moja nieudana próba zrobienia "pięknych" nacięć żyletką. Jak widać, nieudana. Ale zanim przystąpiłam do cięcia drugiego chleba, obejrzałam dokładne instrukcje na youtubie, poczytałam i chyba zrozumiałam, o co chodzi. Mocno, szybko i zdecydowanie. No i się udało. Ale to i tak nie jest jeszcze to, czego bym sobie życzyła. Wszystko przede mną.

To już prawie 3 lata, od kiedy sami pieczemy chleb i muszę przyznać, że są coraz lepsze, ale nie tylko dzięki wprawie, obserwacji zakwasu, regularnemu dokarmianiu go, lecz również dzięki cierpliwości, której uczę się niemal każdego dnia. Cierpliwości do wszystkiego, można powiedzieć, że nawet do życia. Wpływ na to miała nie tylko joga, ale chyba przede wszystkim zmiana mojego nastawienia do życia i mniejsze oczekiwania. Przestałam też gdybać tak dużo, wymyślać, zastanawiać się i komplikować sobie życie. Teraz jest idealnie. Wstydzę się tego, że wcześniej chciałam więcej, mocniej, intensywniej. Teraz szukam wrażeń w moim codziennym życiu, więcej nie potrzebuję.


3 komentarze:

  1. Pięknie z puentowałaś swoją wypowiedź, że zacytuję: "Teraz szukam wrażeń w moim codziennym życiu, więcej nie potrzebuję". Piekę chleb na zakwasie już od kilku lat, ale nie eksperymentuje i trzymam się sprawdzonego przepisu, zachęciłaś mnie tym wpisem, żeby wypróbować inne przepisy, choćby ten obcy mi w nazwie Vermont Sourdough. Tymczasem dziś upiekłam babkę cytrynową i wyszła pyszna. Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozwoliłam sobie u mnie na blogu odnieść się do tekstu, który tu przeczytałam i zacytowałam fragment pani słów tu zapisanych. Informuję, bo gdyby miała pani z jakiś powodów coś przeciwko, to zmienię tekst mojego zapisu. Pozdrawiam serdecznie:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam nic przeciwko, serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń